
Marta Turek zawodowo jest agentem ubezpieczeniowym. Ukończyła Finanse i Rachunkowość na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Pracował prawie 15 lat w PZU w Bydgoszczy pnąc się na ścieżce kariery. Mam trójkę dzieci : Michalinkę, Kubusia i Krystiana, który uczy się w liceum w Bydgoszczy. Jest tegorocznym laureatem Olimpiady z j. polskiego – doszedł do etapu wojewódzkiego. Pisze wiersze i udziela się w szkole. Młodsze pociechy chodzą do szkoły podstawowej. Michalinka niebawem pójdzie do 1 klasy.
Od kiedy zaczęła się Twoja przygoda ze sportem oraz jaka to była dziedzina?
Marta Turek: Moja przygoda ze sportem zaczęła się już w szkole podstawowej. Zaczęłam chodzić na SKS’y i grałyśmy w koszykówkę. Trwało to aż do Liceum. Nasza drużyna koszykarska miała spore osiągnięcia. Ale to właśnie na tych zajęciach nauczyłam się cierpliwości i dyscypliny. Najpierw prowadził nas Sławek Kujawa, a następnie Andrzej Kurek. W okresie studiów jednocześnie pracowałam i wtedy pojawiło się też moje najstarsze dziecko, więc do sportu wróciłam dopiero dzięki byłemu mężowi, który uprawiał triathlon i zaraził mnie tym sportem.
Co daje Ci sport?
Marta Turek: Sport daje mi przede wszystkim wiarę w siebie. Często wychodzę ze swojej strefy komfortu w trakcie treningów, ale dzięki temu przełamuję swoje bariery. Wiem, że stać mnie na wiele. A druga sprawa – sport poprawia mój nastrój i samopoczucie. Czasem, kiedy gorzej się czuję – trening dodaje skrzydeł. Zaczynam się czuć lepiej fizycznie i psychicznie.
Czy miałaś w swojej sportowej karierze kryzys, po którym stwierdziłaś, że jednak sport nie jest dla Ciebie?
Marta Turek: Przed rozwodem miałam spory kryzys sportowy. Myślałam, że skupienie się na rodzinie i domu pomoże uratować moje małżeństwo. Ale było coraz gorzej. A gdy wróciłam do sportu, znowu uwierzyłam w siebie i swoje możliwości. Otworzyły się przede mną nowe horyzonty. Sport pomógł mi przełamać depresję. I teraz nie wyobrażam sobie życia nie będąc aktywną. Sporą motywacja dla mnie jest rywalizacja damsko – męska, żeby dawać z siebie więcej i by pokazać, że my kobiety wcale nie jesteśmy taką słabą płcią.

Jakie są Twoje pierwsze osiągnięcia, a jakie największe osiągnięcie
Marta Turek: Myślę, że do tych osiągnięć mogę również zaliczyć fakt, że moja praca została doceniona przez różne marki, które mnie wspierają i jestem ich ambasadorem: Enea Bydgoszcz Triathlon, Active Ale Life Energy oraz Liv cycling (Giant Polska).
Jak wyglądają Twoje treningi, czy stosujesz dietę?
Marta Turek: Wyznaczony mam plan przez trenera tak na 7 godzin tygodniowo. W tym są zazwyczaj 2 sesje pływania, biegania i roweru. Jeśli chodzi o dietę – jestem zwolenniczką rozwiązania 80/20. Do pracy zawsze przygotowuję sobie owsiankę i sałatkę. Ale bardzo lubię słodycze i to jest moja bolączka.
Widziałam na Facebooku, że zaczęłaś przygodę ze sportem motorowodnym
Marta Turek: Zostałam co-pilotem w klasie p-750 i pływam na pontonach. Kierowca pontonu jest obecnym Mistrzem Świata i pływa dość agresywnie, więc mam co robić w trakcie zawodów, żeby katamaran był odpowiednio zbalansowany. Przyznam, że te zawody są równie wyczerpujące, co moje zawody triathlonowe.
Jakie są Twoje cele? Jakie masz plany, marzenia.
Marta Turek: W tym roku biorę udział w ostatnim cyklu triathlonowym, jakiego jeszcze nie zaliczyłam. Są to dystanse tzw. 1/4 IM. A w przyszłym roku planuję już podejść do pełnego dystansu Ironmana. Chcę też przebiec swój pierwszy maraton – w Paryżu. Na pewno będę też więcej startować w zawodach ultra rowerowych.
Życzymy samych sukcesów w każdej dziedzinie życia.
Bardzo dziękujemy za rozmowę